Warszawa. Sobotnie przedpołudnie. Przechodząc przez jedną z warszawskich dzielnic przyglądam się starym, nieco zniszczonym kamienicom, skrywającym wiele historii, tajemnicy. Ogarnia mnie zaduma.
,,Przepraszam”-usłyszałam nagle. Moim oczom ukazała się postać starszej, elegancko ubranej kobiety z charakterystycznym słomianym kapeluszem.
,,Czy pomogłaby mi Pani wnieść zakupy do mieszkania? Tu nie ma windy, mieszkam na trzecim piętrze, choruje na serce i szybko się mecze”- kontynuowała.
,,Pomogę Pani”- odparłam.
Weszłyśmy razem przez solidną bramę na podwórze. Moim oczom ukazał się dziedziniec, a wokół nich stare, podniszczone kamienice.
,,Zostało nas tu tylko pięć rodzin.”
,,Pani mieszka sama?”- zapytałam.
,,Tak. Mój mąż zmarł, dzieci mieszkają za granicą. Kiedyś prowadziłam tu bardzo znane delikatesy, podniesiono mi czynsz i musiałam zrezygnować. Wie Pani ja tak marze o mieszkaniu przy lesie. Kocham naturę i mam w planie się wyprowadzić niedługo.”
Doszłyśmy pod drzwi mieszkania. Uścisnęłam dłoń kobiecie, życząc jej zrealizowania marzenia o mieszkaniu przy lesie.
,, Bo wie Pani…miłość jest najważniejsza.” – odparła na koniec kobieta.
Fot. Pinterest/Saopauloantiga.com